czyli ostatnio przeczytałam książkę.

sobota, 19 stycznia 2013

82. "Opium w rosole" - Małgorzata Musierowicz

18:53 Posted by Kasia No comments




O miano głównej bohaterki piątej części Jeżycjady walczą przez całą książkę dwie postaci - osiemnastoletnia Kreska oraz sześcioletnia Genowefa. Ta pierwsza, uczennica liceum, od czasu kiedy jej rodzice zniknęli (w czym ówczesna władza zdaje się mieć wydatny udział), mieszka z dziadkiem. Jej rola w tej opowieści ogranicza się do delikatnej przemiany duchowej oraz ciągłych westchnień do niejakiego Maćka Ogorzałki. Druga z kolei postać jest osobą wielce tajemniczą. Zjawia się codziennie u innej z jeżyckich rodzin, wprasza się "na obiadek" i nierzadko miesza w życiu rodzinnym w sposób znaczący. Nikt nie wie, kim jest to dziecko i gdzie są jego rodzice. W założeniu, Czytelnik nie wie tego również, choć zagadka ta jest w praktyce banalnie prosta do odgadnięcia.

Fabuła więc w "Opium" szwankuje. Czy jest to więc książka zła, albo przynajmniej kiepska? Zdecydowanie nie. Tym razem, Musierowicz skupiła się na zarysowaniu tła społecznego, przedstawieniu umęczonych systemem ludzi, którzy dzień po dniu szukają sposobu na poradzenie sobie z przytłaczającą rzeczywistością. Radzą sobie, lub nie, w różny sposób, a ich starania są tym, co w tej części serii jest godne uwagi.

Nie jest to najlepsze dzieło Autorki, zdecydowanie nie. Ale pewnej przyjemności z lektury, odmówić mu nie można.

7/10
3/5

niedziela, 13 stycznia 2013

81. "Ida Sierpniowa" - Małgorzata Musierowicz

12:00 Posted by Kasia No comments

Główną bohaterką kolejnej części Jeżycjady jest Ida, druga córka Borejków, zakompleksiona hipochondryczka. Ucieka ona z rodzinnych wczasów w Czaplinku, a jako że jest kompletnie bez pieniędzy, najmuje się jako dama do towarzystwa dla pewnego staruszka. Potem z wakacji wraca rodzina, do akcji wkracza dwóch niesfornych chłopców i pojawia się wiele sytuacji, w których Ida musi zapomnieć o sobie i pomóc innym, co wywiera duży wpływ na jej charakter.

Po raz kolejny Musierowicz stworzyła ciepłą, optymistyczną i pełną humoru historię, z powodzeniem umilającą zimowe wieczory. Czyta się ją szybko i z przyjemnością, bez jakichś większych refleksji. Ot, taka sobie, sympatyczna powiastka.

8/10

piątek, 11 stycznia 2013

80. "Co Finowie mają w głowie: O jednym takim, co poślubił Finkę." - Wolfram Eilenberger

09:15 Posted by Kasia No comments

Po długim oswajaniu się z tą myślą, postanowiłam podjąć próbę przekonania się do tego typu literatury. Piszę "tego typu", bo właściwie, trudno mi określić, jaki typ "Co Finowie mają w głowie..." sobą reprezentuje. Podróżnicza nie, w końcu autor opisuje, jak osiadł w zimnym kraju swojej żony. Reportaż? Chyba też nie. Aby uniknąć kłopotliwej klasyfikacji jako "książki, które opowiadają o innych krajach", przejdę po prostu dalej.

Początki były ciężkie. Jest to w pewnym sensie zbiór felietonów, utrzymanych w bardzo specyficznej formie. Autor skacze od tematu do tematu, od kraju do kraju, właściwie nie informując czytelnika o tym, gdzie w danym rozdziale będzie się on znajdował. Po pewnym czasie da się do tego przyzwyczaić, jednak sprawia to, że ciężko jest zakochać się w książce od pierwszego wejrzenia.

Próby zrozumienia Finów również do łatwych nie należą. Mnie osobiście dziwił stosunek partnerki autora do niego samego, brakowało choćby odrobinę czułości i miłości, co dziwiło i utrudniało wejście w kontekst.

Co w takim razie podobało mi się w tej książce? Jest to lekka i krótka (z 254 stron, czysty tekst to jakieś 200) opowieść o tym, kim są Finowie. Jak żyją, kochają i się cieszą, oraz o ich zwyczajach i języku. Choć trudno byłoby marzyć o emigracji do kraju, gdzie zima trwa przez osiem miesięcy w roku, a mimo to, komary tną na potęgę, dzięki tej książce można się tam na chwilę przenieść, bez zobowiązań i kilku warstw ciepłych ubrań. Jest to naprawdę przyjemna wycieczka.

7/10
3/5

czwartek, 3 stycznia 2013

79. "Ofiara losu" - Camilla Läckberg

16:20 Posted by Kasia No comments

Właściwie, było to moje pierwsze spotkanie ze szwedzkim kryminałem. Larssona nie liczę, bo ani nie zachwycił mnie jakoś szczególnie, ani nie czułam jakoś szczególnie w jego książce skandynawskiego klimatu. Nie wiem, jak ja to zrobiłam, ale nie czułam. Tak więc, siadając przedwczoraj do "Ofiary losu", szykowałam się na spotkanie z nieznanym. Co z tej inicjacji wyszło?

Jak to zwykle w kryminałach bywa, zaczyna się od śmierci. W wypadku ginie Marit, miejscowa sklepikarka. Bijący od ciała odór alkoholu i znaleziona w aucie butelka po wódce każą przypuszczać, że jest to "zwykły" wypadek spowodowany promilami we krwi kierowcy. Podejrzenia wzbudza jednak fakt, że ofiara była abstynentką, a i na dalsze dowody, że w tej sprawie jest coś więcej, wcale nie trzeba długo czekać. Równolegle opisywane są losy bohaterów reality show pt. Fucking Tanum, które odbywa się w miasteczku. Jak się okazuje, również i ten program, a właściwie jego uczestnicy, ma wpływ na dalszy rozwój śledztwa.

Na początku ciężko mi było wciągnąć się w akcję. Zarówno bohaterów, jak i wątków pobocznych jest sporo, a brak przyzwyczajenia do szwedzkich imion i nazw nie ułatwiał zadania. W śledztwie nie za wiele się działo i ogólnie, szału nie było. Mniej więcej w połowie książki coś się zmieniło. Akcja nabrała tempa, pojawiały się nowe ślady, które koniec końców, przywiodły śledczych do rozwiązania zagadki. Rozwiązania, którego domyślałam się praktycznie od samego początku, ale nie zepsuło mi to radości z lektury. Ba, wręcz przeciwnie, dużo bardziej podoba mi się uczucie nerwowego oczekiwania "miałam rację, czy nie miałam?" niż "no powiedz wreszcie, kto zabił".

Łącząc to z innymi zaletami powieści, jak naturalność oraz brak zadęcia, które ostatnio zaczynało mnie mierzić w kryminałach produkcji zachodniej, mogę stwierdzić, że skandynawska inauguracja przebiegła jak najbardziej udanie. Jestem "Ofiarą losu" zachwycona i z radością czytam opinie, że jest to najgorsza powieść autorki. Skoro najgorszej udało się mnie tak wciągnąć, z niecierpliwością czekam spotkania z pozostałymi częściami cyklu o Patriku Hedströmie.

8/10