czyli ostatnio przeczytałam książkę.

piątek, 25 października 2013

111. "Perfekcyjna niedoskonałość" - Jacek Dukaj

11:27 Posted by Kasia No comments

Już dawno żadna książka nie wymęczyła mnie do tego stopnia, co "Perfekcyjna niedoskonałość". Ale nie mam żalu, doskonale wiedziałam, w co się pakuję. Już pierwsze strony mówiły wyraźnie, że jest to powieść z gatunku tych, które mnie męczą i wciągają niczym podręcznik do fizyki ciała stałego. A jednak nie przerwałam, więc moja wina, moja wina i tak dalej.

 I cóż mogę powiedzieć, jakie się zapowiadało, takie było. Nie trawię książek, w których świat opisany, a zwłaszcza jego technikalia, przeważają nad historią samą w sobie. Lubię z kolei zabawy językiem, ale dukajowe są dla mnie kompletnie niezrozumiałe w zamyśle.

Jednocześnie wiem, widzę, że to jest kawał dobrej literatury. Tylko że literatury, która jest kompletnie nie dla mnie.

2/5
3/10


niedziela, 13 października 2013

110. "Idealne matki" - Doris Lessing SPOJLER

11:17 Posted by Kasia No comments




Po skończeniu tej książki, a właściwie opowiadania, przychodził mi do głowy właściwie tylko jeden komentarz: coś absolutnie fatalnego. Nie wiem, po co to zostało napisane, nie wiem, co to miało czytelnikowi dać. Fabułę da się streścić w dwóch zdaniach i nie będzie to ogólny jej zarys, tylko cała jej "głębia - Dwie przyjaciółki mają synów i każda ląduje w łóżku z synem tej drugiej. A na koniec synowe się o tym dowiadują. Fascynujące, prawda?

Możliwe byłoby zrobienie z tego ciekawej historii. Ale niestety, nie da się Czytelnika zaciekawić, gdy taki pomysł obudowany jest w płaskich bohaterów bez absolutnie żadnej wyróżniającej cechy i styl, który czyni książkę porywającą niczym wypracowanie przeciętnie zdolnej szóstoklasistki. No nie da się i już.

I tak "Idealne matki" są li i jedynie w sumie dosyć zniesmaczającą historią (zwłaszcza biorąc pod uwagę ciągłe podkreślanie przez autorkę, że kochanki były dla mężczyzn jak matki) w jeszcze bardziej zniechęcającą formę. Niewypał do kwadratu, dobrze,  że chociaż krótki.

1/5
1/10

109. "Lepperiada" - Marcin Kącki

10:51 Posted by Kasia No comments
Smutny jest to reportaż. Smutny, bo opowiada o człowieku, który uwierzył we własną wielkość i wplątał się w środowisko, z którym nie był w stanie sobie poradzić.

Jest to także opowieść o ludziach, wśród których się obracał. O partii zbudowanej na gruncie przeświadczenia, że "nam się należy" przez niewykształconych i kompletnie nieprzygotowanych do objęcia władzy w państwie.

Jeśli chodzi o Samooboronę, mam wrażenie, że Kącki nie opisuje niczego nowego. Nie od dziś wiadomo, że każda partia rządząca radośnie rozdziela stołki pomiędzy krewnych i znajomych królika. Zdziwienie może budzić jedynie to, z jaką bezczelnością partia tych manewrów dokonywała, ale chyba tylko w osobach, które czasów wicepremiera Leppera nie pamiętają.

Dużo ciekawszy jest obraz samego Leppera - człowieka, który od blokowania dróg dotarł na sam szczyt politycznej hierarchii. Choć uczył się szybko, nie miał w sobie na tyle rozwagi, by móc rozsądnie i spójnie wybrać, od kogo właściwie ma się uczyć. I tak spod wymuskanej twarzy stworzonej przez specjalistów od PR, raz po raz wymykał się obraz człowieka prostego, a wręcz prostackiego, który ludzi utrzymywał przy sobie wekslami, a uciechy cielesne zapewniały obietnice pracy dawane zdesperowanym kobietom.

Nie ma w tej historii happy endu. Chyba nawet być go nie mogło.

3/5
6/10

sobota, 5 października 2013

108. "Kaznodzieja" - Camilla Läckberg

21:47 Posted by Kasia No comments




 Książki tej autorki są dla mnie swoistym ewenementem. Nie sposób nie dopatrzeć się w nich niedociągnięć i słabych stron, język z pewnością nie jest najwyższych lotów, a dotarcie przeze mnie do połowy powieści bez pewności "kto zabił" pozostaje nieosiągniętym dotychczas przez autorkę sukcesem. A pomimo tego wszystkiego, każda kolejna część wciąga mnie bez pamięci.

Wszystko zaczyna się w momencie, kiedy mały chłopiec znajduje w Wąwozie Królewskim ciało młodej kobiety. Na miejscu szybko zjawia się policja i dokonuje makabrycznego odkrycia - po podniesieniu zwłok okazuje się, że zostały one ułożone na dwóch szkieletach. Kości są bardzo stare, ale niewątpliwie ludzkie. Rozpoczyna się poszukiwanie mordercy(ów?), a w sprawie od początku przewija się rodzina Hultów, z której pochodzi dwóch miejscowych złodziejaszków.

Trudno nazwać "Kaznodzieję" dziełem wybitnym lub choćby wyróżniającym się. Jednak ta opowieść ma coś w sobie, coś, każe czytelnikowi nie spać do jakichś koszmarnie późnych godzin tylko dlatego, aby przeczytać jeszcze jedną stronę. Już na sto procent ostatnią. Na mur-beton.

Szczerze polecam wyłączenie na chwilę krytyka literackiego w głowie i zanurzenie się w tym literackim popie. Naprawdę, warto.

7/10
4/5

czwartek, 3 października 2013

107. "Wypychacz zwierząt" - Jarosław Grzędowicz

22:38 Posted by Kasia No comments





Najpierw, jeszcze przed premierą książki, uwagę zwróciła okładka. Piękna, pociągająca, natychmiastowo wywołując chęć przeczytania. Dzieła dokończyła promocyjna cena ebooka i stało się - nowego Kindle zainaugurowałam zbiorem opowiadań Grzędowicza.

"Ludzie widzą to, co chcą widzieć" głosi okładka. I faktycznie, ktoś pewnie widzi w tej książce monotematyczny choć subtelny, motyw przewodni. Ktoś inny, irytującą niekonsekwencję w długości kolejnych opowiadań. A może skłonność autora do nadmiernego rozwodzenia się nad nieistotnymi szczegółami.

Ja widzę zbiór pełen niespodzianek. Choć nie da się ukryć, że motyw II wojny światowej wyskakuje w nim w dosyć niespodziewanych miejscach, skłonił mnie on do pewnych przemyśleń i trochę innego spojrzenia na to, co czytam. Różnorodność w zakresie długości opowiadań czyni lekturą po prostu urozmaiconą i sprawia, że trudniej mi się było nią znudzić. Podsumowując, przeczytałam tę książkę z przyjemnością.

A okładka nie ma z zawartością związku absolutnie żadnego. Ale i tak jest piękna.

8/10
4/5