czyli ostatnio przeczytałam książkę.

środa, 29 stycznia 2014

119. "Uczta dla wron. Sieć spisków" - G. R. R. Martin

14:29 Posted by Kasia No comments
"Pieśń Lodu i Ognia" to seria, którą trzeba pokochać, inaczej nie ma szans na przebrnięcie przez grube tomiszcza opowiadające o Lannisterach, Starkach i innych postaciach stworzonych przez Martina. Z tomu na tom książki stają się coraz dłuższe, coraz bardziej zagmatwane, a liczba bohaterów nieustannie się zwiększa. "Uczta dla wron" z powodu ogromnej objętości została podzielona na dwa tomy. Pierwszą część oceniłam w tym poście, wczoraj skończyłam lekturę drugiej. W tym momencie pojawiło się ważne pytanie "i jak?", na które do dzisiaj nie potrafię znaleźć jednoznacznej odpowiedzi.

Lubię Martina, nawet bardzo. Rzecz, która wiele osób odstrasza w jego twórczości, czyli prowadzenie akcji z perspektywy różnych postaci, dla mnie jest rozwiązaniem genialnym, które pozwala na patrzenie na przedstawione w ksiażce sytuacje z wielu różnych perspektyw. Po lekturze pierwszej części tego tomu spodziewałam się, że "Sieć spisków" będzie mówiła o bohaterach, których zabrakło w "Cieniach śmierci", ale nie. W posłowiu autor wyjaśnia, że ich losy zostaną wyjaśnione dopiero w kolejnym tomie, który dzieje się w tym samym czasie. W tym momencie po raz pierwszy poczułam lekką irytację kreatywnością Martina - cztery książki mówiące o tym samym okresie czasu to jednak trochę za wiele.

Ważniejszym zarzutem wobec "Sieci spisków" wydaje się jednak to, że praktycznie nic się tu nie dzieje. Na palcach jednej ręki można policzyć sytuacje, w których faktycznie zdarzyło się coś istotnego, znacząco zmieniającego sytuację. Resztę stron wypełniały opisy podróży, rozmów i walk, robiące wrażenie, no ale ileż można.

Owszem, książka mnie wciągnęła, nie mogę zaprzeczyć. Jednak po zakończeniu jej poczułam się trochę oszukana. Kolejne kartki przewracałam w oczekiwaniu na coś, co mnie zaskoczy, na zwrot akcji, ktory prawie nigdy nie dochodził do skutku. Mam wrażenie, że tym razem Martin mnie zawiódł, choć zrobił to w swoim stylu, co oznacza, że był to zawód stosunkowo przyjemny w lekturze.

7/10
3/5

wtorek, 14 stycznia 2014

118. "Między wariatami" - Marcin Meller

20:51 Posted by Kasia No comments

Marcina Mellera "znam" z cotygodniowych spotkań w sobotę o 12. Siadamy tak sobie po dwóch stronach telewizora, on mówi, rozmawia ze swoimi goścmi, ja słucham i czasami się śmieję, a czasami zamyślam. Zawsze wzbudzał we mnie sympatię, bo inteligentny i w dyspucie okrzesany.

W "Między wariatami" dziennikarz daje się poznać z innej strony. Nie jako siedząca w studiu gadająca głowa, ale korespondent wojenny, student historii, zaangażowany politycznie młody człowiek. Tematyka felietonów jest różna, od opowieści z ogarniętych wojną terenów Jugosławii, czy Czeczenii, poprzez rozważania na temat rodzicielstwa i roli mężczyzny w dzisiejszym świecie, aż do relacji z naszego polskiego piekiełka, w którym jeden na drugiego pluje.

Marcin Meller nie pluje. Opisuje i ocenia sytuacje, zjawiska, a nie konkretnych ludzi. O rodzinie pisze z miłością, a do samego siebie prezentuje miły dla oka dystans. Po prostu przyjemnie się go czyta. I nawet jeśli dobór tematów jest dla mnie momentami średnio szczęśliwy, bo rzadko kiedy zauracza mnie literatura stricte podróżnicza, nawet jeśli są to podróże obfitujące w emocjonujące wydarzenia, to reszta felietonów nadrabia z nawiązką, zarówno tematyką, jak i sposobem napisania. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam.

4/5
8/10

czwartek, 9 stycznia 2014

117. "Mile 81" - Stephen King

22:23 Posted by Kasia No comments

Od jakiegoś czasu planowałam powrót do czytania książek w oryginale. "Mile 81" Kinga wydawało się pozycją do tego celu idealną - krótki, bo zaledwie 80-stronicowy ebook kusił na amazonowej półce niską ceną i nazwiskiem autora. Uległam, a niedługo po zakupie, zasiadłam do lektury.

Opowieść zaczyna się od braterskiej kłótni. Kłócą się George i Pete, pozostawieni przez rodziców sami w domu. Historia stara, jak świat, starszy brat chce wyjść, młodszy uważa, że bezwzględnie musi pójść z nim, a ten pierwszy ma w temacie tej powinności zdanie zgoła odmienne. I oczywiście, stawia na swoim. Czego zapewne potem gorzko żałuje, bo jego młodszy brat staje się świadkiem niesamowitych wypadków z krwiożerczym samochodem w roli głównej.

Książka jest w rzeczywistości jeszcze krótsza niż wskazuje na to jej opis, ostatnie jej 25% zajmuje reklamowy fragment "Dallas '63". I chyba tylko po to została napisana, jako nośnik i zachęta do reklamowej broszury.

Ciężko mi porównywać "Mile 81" do innych książek Kinga, bo nigdy wcześniej tego autora w oryginale nie czytałam. Typowe dla niego neologizmowe twory i wtręty z innych języków, nie ułatwiały rozumienia, ale też nie było to trudne do przebrnięcia - czytało się to sprawnie i szybko. Historia wydaje się być napisana na kolanie, głównie ze względu na to, że akcja opiera się na powtarzającym się niczym refren motywie "przyjechali i ich zjadł". Nie jest to złe, ale też nie w żaden sposób zachwycające. Ot, taki przeciętniak na góra dwa wieczory, dobry do poćwiczenia języka i zwiększenia motywacji do sięgnięcia po grubsze tomiszcza tego autora, w których bezsprzecznie radzi on sobie lepiej.

2/5
5/10

niedziela, 5 stycznia 2014

116. "Śmierć w Breslau" - Marek Krajewski

18:20 Posted by Kasia No comments




Wrocław, rok 1933. W brutalny sposób zostaje zamordowana młoda baronówna. Radca kryminalny, Eberhard Mock, szuka mordercy, który rozciął brzuch młodej dziewczynie i umieścił w jej trzewiach zabójcze skorpiony. W tle przewija się panorama międzywojennego Wrocławia, oddana w dokładny sposób, od stanu architektonicznego miasta, aż po ulubione rozrywki jego prominentnych mieszkańców.

I to jest największy problem z książką Krajewskiego. Bo choć zagadka jest ciekawa, choć czytelnik oczekuje na jej rozwiązanie, autor zdaje się nie skupiać na tej kwestii w sposób szczególny. Z dużą większym zaangażowaniem opisuje jurnych bogaczy, ich fascynacje nieletnimi dziewczynami, czy sposób funkcjonowania podwrocławskiego burdelu. Kiedy w końcu rozwiązanie zagadki się zbliża, okazuje się ono mocno naciągane, zostawia poczucie, że cała ta książka została napisana na siłę i w sumie, nie wiadomo, po co.

Mówiąc krótko - "Śmierć w Breslau" nudzi, momentami obrzydza, a na końcu rozczarowuje. Ciężko nawet zachwycić się obrazem miasta sprzed 80 lat, kiedy należało ono jeszcze do Niemców i zarówno nazwy ulic, jak i mentalność mieszkańców były zupełnie inne. A szkoda, bo w tej materii autor zrobił kawał dobrej roboty. Szkoda, że do innych aspektów opowieści nie przyłożył się tak samo mocno.

4/10
2/5

środa, 1 stycznia 2014

Podsumowanie roku 2013.

15:00 Posted by Kasia No comments
Krótko i zwięźle.

W 2013 roku przeczytałam 59 książek, które w sumie miały 21 621 stron. Oznacza to, że średnio książki, które czytałam w poprzednim roku miały 366 stron.

W porównaniu do 2012 - wtedy przeczytałam 55 książek, które łącznie miały 18 207 stron, co średnio daje 331 stron na książkę.

Czyli że jest lepiej, pod każdym względem. Czytam więcej i wybieram dłuższe ksiażki (co samo w sobie wartością nie jest, jednak rok temu zauważyłam, że mam tendencję do wybierania cieńszych pozycji i cieszy mnie, że to się zmienia).

Plany na ten rok są podobne do zeszłorocznych - za cel stawiam sobie przeczytanie 52 książek i to mi się wydaje wartością optymalną. Chciałabym więcej czytać po angielsku (a może uda mi się przeczytać po niemiecku coś bardziej ambitnego niż typowy "readers"?), a spełnianie tego postanowienia zaczęłam już dziś, obkupując się w ebooki na Amazonie. Wprawdzie jeszcze żadnego nie zaczęłam czytać, ale jak powiedział kiedyś Pilch:

"Na razie nie czytałem, ale już kupiłem - posiadanie jest formą czytania."
 
Pewnie będę też więcej czytać książek technicznych, w końcu inżynierka powoli się zbliża, a ja wybrałam sobie temat, na temat którego pojęcie mam obecnie bardzo blade.

No i na koniec, ostatnie postanowienie - chciałabym, aby wszystkie nowoprzeczytane książki, oraz te przeczytane po raz kolejny, ale nie zrecenzowane, doczekały się wpisu na tym blogu. W 2013. bardzo opuściłam się z pisaniem recenzji, chcę to zmienić.

No to, drogie mole książkowe, oby nam się w tym nowym, 2014 roku!

noworoczne zdobycze z Amazonu
A to upolowałam dzisiaj na Amazonie. Wszystko po przecenie.