czyli ostatnio przeczytałam książkę.

wtorek, 25 lutego 2014

123. "Świat według Garpa" - John Irving

20:43 Posted by Kasia No comments
Nie da się tej książki opowiedzieć. Trudno też ją jednoznacznie ocenić. Po mistrzowsku splatając ze sobą wątki obyczajowe, karytkaturę i sporą dawkę wulgarności, Irving stworzył powieść, która wciąga czytelnika, w gruncie rzeczy, nie wiadomo z jakiego powodu.

Bo ot, niby taka sobie zwykła historia rodzinna. Matka - pisarka, ojciec z grubsza pomijalny, syn z grubsza normalny. Najpierw pisarz opowiada historię z jej perspektywy, potem niepostrzeżenie przechodzi do syna i jego rodziny. Wszystkich ich, przez okres całego życia, otacza brzydota. Brzydcy w tej książce są ludzie i zwierzęta, śmierć jest zawsze tragiczna, a żądza bezlitośnie karana.

Świat według Garpa jest miejscem pociągającym, choć nie w sposób do jakiego chcielibyśmy się przyznać. A po zakończonej lekturze zostawia w nas takie nieuchwytne coś, czego wprawdzie nie umie się nazwać, ale wie się, że zdecydowanie, było warto poświęcić tej książce czas.

10/10
5/5

środa, 12 lutego 2014

122. "Necrosis. Przebudzenie" - Jacek Piekara

21:04 Posted by Kasia No comments
Fascynująca to była książka. Ani to zbiór opowiadań, ani powieść - kolejne "części" noszą nazwę rozdziałów, ale tak naprawdę, powiązań między nimi pozwala czytelnikowi Piekara się domyślić dopiero w połowie książki. Mimo tego zabiegu, tego, że przez większą część lektury, nie mamy tak naprawdę pełnego oglądu na to, co właściwie czytamy, to wciąga. Wciąga okrutnie.

Mamy tu wszystko, czego fascynat fantastyki może zapragnąć - są wiedźmy i czarownice, są księżniczki i krwawe rozstrzygnięcia rodowych waśni, są wreszcie ożywające rzeźby i portrety. A to wszystko opisane z lekkością i polotem. No miód, malina. Nie jest to może zapierające dech w piersiach arcydzieło, ale kawałek dobrej literatury rozrywkowej. Taki książkowy pop w wersji niekompromitującej.

I tylko jedno pytanie przerywa tę litanię zachwytów - gdzie, do cholery jest druga część? Miała być podobno w okolicach roku 2009. Piekara zdaje się kompletnie nie przejmować czytelnikami, oczekującymi kontynuacji losów swoich ulubionych bohaterów. To zniechęca do sięgania po jego książki, należące do cykli, których nie dokończył. Zniechęca, dodam, bardzo skutecznie.

Warto zatrzymać sobie "Necrosis" w pamięci i sięgnąć po nie, kiedy (jeśli?) autor zdecyduje się dokończyć ten cykl. Przyjemnie się to czyta, ale poczucie niedosytu, które ta książka pozostawia, jest dosyć irytujące.

8/10
4/5

poniedziałek, 10 lutego 2014

121. "Nutria i Nerwus" - Małgorzata Musierowicz

20:05 Posted by Kasia No comments
Długo mi zajęło ponownie zabranie się za dziesiąty tom Jeżycjady. Akcję powtórki całej serii zaczęłam półtora roku temu, przez pierwsze dziewięć tomów przeleciałam jak burza, a po nich nastąpiła długa przerwa. Jednak jak już usiadłam do "Nutrii...", to wszystko było jak zwykle, jak wszystkie inne tomy autorstwa Musierowicz, połknęłam ją w jeden dzień.

Bo te książki mają to do siebie, że bardzo lekko się je czyta. Nie zawsze mówią o sprawach radosnych, w tym tomie na przykład czytamy o tragicznej historii miłosnej z cyklu "ona go nie chce", która kończy się bolesnym spotkaniem pierwszego stopnia z jadącym tramwajem i w konsekwencji, poważnym naruszeniem granatowego Cinquecento. Potem pojawia się wątek stalkingu (choć na początku lat 90. ubiegłego wieku było to jeszcze raczej swojsko brzmiące prześladowanie), choroba dziecka i matczyne nerwy. Raczej mało optymistyczny misz masz, a jednak opisany z charakterystycznym dla Jeżycjady ciepłem i mimo wszystko, tchnący pogodą ducha.A w tym wszystkim główną rolę gra Natalia. Zwykle najmniej absorbująca z Borejkówien, po wysunięciu się na pierwszy plan zdecydowanie zyskuje, dopiero teraz mamy pełny wgląd do jej wnętrza i tego, co się tam dzieje.

Lektura Musierowicz jest chwilowym powrotem do dzieciństwa. Raz jest przyjemniej, kiedy indziej trochę mniej, ale zawsze jest to powrót przyjemny i pozostawiający w człowieku mnóstwo ciepła.

7/10
3/5

poniedziałek, 3 lutego 2014

120. "Bolało jeszcze bardziej" - Lidia Ostałowska

21:26 Posted by Kasia No comments
Kilka reportaży. Każdy inny. Łączy je tylko jedno - wszystkie opisują życie ludzi na terenie Polski, poza tym nic. Bo co historia Paktofoniki może mieć wspólnego z  życiem rodziny, w której metodami antykoncepcji są aborcja i zabijanie noworodków? Albo żydowskie konotacje w wojnie łódzkich klubów z kazirodczym związkiem córki z ojcem, z którego rodzi się dziecko?

Nie są to historie radosne, nie są nawet optymistyczne. Pokazują nasz kraj ze strony, której nie znaliśmy, albo na co dzień za bardzo znać nie chcemy. Poza jednym wyjątkiem, opisują miejsca i sytuacje, z których nie ma ucieczki, ludzi, którzy albo nie chcą albo nie mogą zmienić swojej sytuacji.

A nawet ten jeden wyjątek, który powinien być światełkiem w tunelu, nie pokazuje radości z sukcesu. Skupia się na cenie, którą trzeba za niego zapłacić.

"Bolało jeszcze bardziej" to popis polskiej martyrologii XXI wieku. Nie jest dobrze, nie może być, tu jest Polska i tu się cierpi. Nie jest to lektura przyjemna, ale są momenty w życiu, kiedy takie opowieści są człowiekowi potrzebne. I w takim momencie zbiór reportaży Ostałowskiej jest dobrym wyborem, bo autorka pisze dobrze, więc przez jej książkę nie brnie się w sposób szczególnie uciążliwy. Tematyka jest ciężka, sama lektura już niekoniecznie.

7/10
3/5