czyli ostatnio przeczytałam książkę.

wtorek, 30 grudnia 2014

131. Diet coaching - Urszula Mijakoska

06:00 Posted by Kasia No comments
Generalnie, jestem za tym, żeby ksiażki były pisane o rzeczach, na których autor danej pozycji się zna. A przynajmniej, jak się nie zna, żeby zaznaczył to wyraźnie i nie aspirował do miana wyroczni "bo u mnie działa". Bawią mnie podróżniczki z chyba nie do końca zaleczonym ED, nauczające, jak (nie) jeść, blogerki modowe opowiadające o materiałach i historii ciuchów,

Czasem bywa jednak tak, że pomimo skończonych studiów w danej dziedzinie, człowiek ma nikłe pojęcie na jej temat, a brak wykształcenia w innej, nie przeszkadza w wypowiadaniu się na jej temat z sensem. I takim kombajnem jest autorka niniejszej książki. Absolwentka kierunku Żywienie człowieka , która ukończyła studia w latach 80 i na ówczesnym poziomie wiedzy pozostała, zadziwiająco dobrze radzi sobie z tematyką psychologii odchudzania. Szkoda tylko, że pseudozalecenia dotyczące odżywiania zajmują jakieś 75% książki.

Jeśli poszukujemy książki, która rozjaśni nam trochę mechanizmy warunkujące proces odchudzania, chcemy nauczyć się panować nad swoimi zachciankami poprzez zrozumienie ich przyczyn - ta książka jest z pewnością świetnym wyborem. Pytanie tylko, czy dwadzieścia parę złotych to odpowiednia cena za 40 stron mniej lub bardziej przydatnych porad z zakresu psychologii. Bo tyle właśnie kupując "Diet coaching" dostajemy. Pozostałe strony wypełnia bełkot namawiający do ograniczenia ilości zjadanego mięsa i produktów zwierzęcych do minimum i demonizujący tłuszcz. Cukier jest zły, śmiercionośny wręcz, ale owoce super - tego typu złote myśli serwuje cztelnikowi autorka książki.

Parę ciekawych i pożytecznych rzeczy z tej lektury wyniosłam, ale gdybym miała po raz kolejny podjąć decyzję, na pewno bym tej książki nie kupiła. Nie warto. Lepiej poszukać w bibliotece, wypisać sobie najważniejsze punkty, na dwóch kartkach A4 powinny się zmieścić, i oddać. Inaczej będzie tylko leżeć i zbierać kurz, bo nie jest o pozycja, do której chce się wracać, aby coś sobie odświeżyć, przypomnieć. Ot, takie czytadło na raz, do przeczytania z dużą dozą dystansu i krytycznym okiem.

2/5

0 komentarze:

Prześlij komentarz