czyli ostatnio przeczytałam książkę.

niedziela, 29 stycznia 2012

28. "Ślimacze opowieści" - Ilona Myszkowska & Marcin Krzysiak

17:02 Posted by Kasia No comments
Ktoś mądry powiedział kiedyś, że w komiksach chodzi o to, żeby trafić na autora, którego poczucie humoru pokrywa się z naszym. I faktycznie, coś w tym jest, bo „Ślimacze” mają klimat bardzo specyficzny i  humor autorki nie każdemu do gustu przypadnie. Na osiemdziesięciu czarno-białych stronach spotykamy się z dużą dawką absurdu, dystansu do siebie i sympatycznie wyglądającymi ludzikami, które gdy krzyczą, wyglądają łudząco podobnie do Pacmana. Oglądamy/czytamy o tym, jak powstała Chata Wuja Freda, jak w życiu autorki pojawił się Marcin, a nawet znajdujemy wizję Ilony umierającej z głodu. Trochę mangi, trochę chorób śmiertelnych, dla każdego coś dobrego.

Co tu dużo gadać, jak ktoś lubi chatolandię, to pewnie z chęcią "Ślimacze" kupi, a jak nie, to nie. A ja, jako że już kupiłam, mogę tylko powiedzieć, że ciężko będzie się rozczarować, bo idealnie zaspokajają one pobudzonego lekturą Chatki czytelnika. 

8/10

czwartek, 26 stycznia 2012

27. "Dziennik Nimfomanki" - Valerie Tasso

14:23 Posted by Kasia No comments

Seks, seks, seks – tak najkrócej można podsumować tę książkę. Mimo że tytuł sugerował, że dużą część treści będą zajmować opisy uciech cielesnych, i w tym momencie zaskoczenia nie było, zdziwił mnie trochę sposób, w jaki były one opisywane. 

Po pierwsze, przez całe 270 stron trudno uwierzyć, że faktycznie czyta się zwierzenia nimfomanki. Owszem, Val miała bujne życie seksualne, a gdy wpadła w długi i odeszła z pracy, nie wahała się długo przed podjęciem pracy w agencji towarzyskiej, ale seks zdaje się być ważną i pożądaną, ale nie konieczną częścią jej życia. I tu byłam trochę zawiedziona, bo liczyłam, że będę mogła przeczytać trochę o mechanizmach rządzących seksoholikami, a jako że to mimo wszystko powieść, że będzie to podane w przystępnej formie. Przystępną forma była, i owszem, ale o mechanizmach nie dowiedziałam się nic. 

Jeśli nie oczekuje się powieści psychologicznej, tylko dobrego kawałka czytadła,  „Dziennik nimfomanki” ma szansę wciągnąć. Nie jest to lektura bezrefleksyjna, sposób pisania jest na tyle osobisty, że łatwo się wczuć w sytuację bohaterki. I choć trudno uwierzyć, by jakakolwiek kobieta dała się w taki sposób traktować przez mężczyzn, rozsądek podpowiada, że nie jest to znowu takie rzadkie.

Mimo mieszanych uczuć, trzeba przyznać, że książka jest dobrze napisana i jest godna polecenia.

7/10

sobota, 21 stycznia 2012

26. "4 Pory mroku" - Paweł Paliński

22:10 Posted by Kasia No comments
Ciężka to była książka. Niekoniecznie gabarytowo, objętość "4 pory mroku" mają raczej standardową, ale mimo to, przejście przez nią nie jest taką łatwą sprawą. Bo choć język nierzadko zachwyca, to fabuła sprawia, że jest to raczej sztuka dla sztuki, pełna ładnych, ale nic niewnoszących metafor i odrobinę zbyt nachalnej symboliki.
Co tu dużo gadać, większość opowiadań jest zwyczajnie nudna. I choć w trakcie czytania wyraźnie widać, że autor się rozkręca, dalsze opowiadania są dużo lepsze niż te pierwsze (głównie dlatego, że cokolwiek się w nich dzieje), to wciąż zbyt wiele jest do dopracowania, żeby można było tę książkę nazwać godną polecenia.
5/10

wtorek, 10 stycznia 2012

25. "I boję się snów" - Wanda Półtawska

21:21 Posted by Kasia No comments
Tradycyjnie już, jako że książka o tematyce obozowej, nie ocenię. Nie ocenię, bo uważam, że te opowieści nie służą ani do zachwycania się walorami literackimi, ani do wciągania się w jakąkolwiek akcję, one są pisane ku pamięci, aby przyszłe pokolenia zachowały świadomość, co człowiek robił drugiemu człowiekowi w czasie drugiej wojny światowej. Mimo to, ciężko ukryć, że „I boję się snów” znacznie różni się od lektur, z jakimi dotychczas miałam styczność. Nie chodzi tu nawet o tematykę Versuchkaninchen, ani o niewyobrażalną w dzisiejszych czasach brutalność Niemców z obozu Ravenbruek. Pierwszy raz spotkałam się z autorem oceniającym i to bynajmniej odbioru książki nie ułatwiło. Nie byłam w stanie wczuć się w emocje pani Półtawskiej, przeszkadzało mi wrażenie, że nieustannie dzieli ona współwięźniarki, czy to na „zboczone” i „normalne”, „zezwierzęcone” i „zachowujące godność”, czy nawet na „żywe” i „umarłe za życia”. Być może była to jedyna droga, aby przeżyć takie traumatyczne doświadczenie, nie wiem. Mnie, czytelnika żyjącego w drugiej dekadzie XXI wieku, taka postawa razi i sprawia, że w przeciwieństwie do np. „Opowiadań” Borowskiego, do „I boję się snów” nie wrócę.

czwartek, 5 stycznia 2012

24, "Demony Dextera" - Jeff Lindsay

21:43 Posted by Kasia No comments
"Czarujący morderca" - kusi radosnym oksymoronem okładka. Fanów serialu o podobnym tytule kusi również twarz na niej przedstawiona. Kusząc, pozwala wierzyć, że otwierając książkę, wyjdziemy na spotkanie czegoś równie dobrego, jak pierwszy sezon telewizyjnej serii.

Rozczarowanie przychodzi szybko, razem z ogromnym podziwem dla scenarzystów, którzy potrafili stworzyć coś z niczego. Dexter oglądany na ekranie, faktycznie jest uroczy. Najlepsze, co można powiedzieć o jego książkowym pierwowzorze jest to, że momentami nie irytuje.

I nawet świadomość, że tę, prawdopodobnie bardzo głęboką, analizę osobowości socjopaty, przerobiono komercyjną papkę, nie powiększa przyjemności czerpanej z lektury. Bo może i papka, ale przynajmniej przyjemna w odbiorze. A książka nudzi i to jest jej główna wada, bo nawet głębokie treści można przyjemnie opakować. Albo przynajmniej okładką nie nastawiać potencjalnego czytelnika na coś, czego nie dostanie.

4/10