czyli ostatnio przeczytałam książkę.

piątek, 23 grudnia 2011

23. "Pamiętnik" - Nicholas Sparks

21:22 Posted by Kasia No comments

Po raz kolejny wzięłam się za książkę zewsząd mi polecaną i po raz kolejny tego kroku żałuję. „Pamiętnik” Sparksa był mi opisywany jako wzruszająca opowieść o sile miłości, więc mimo mojej kompletnej obojętności na łzogenne filmy i książki, przed rozpoczęciem lektury upewniłam się, że w domu na pewno są chusteczki. Ot tak, na wszelki wypadek. Okazało się to kompletnie niepotrzebne. 

Jest ona i jest on. Poznają się latem, kiedy on ma lat 17, a ona 15. Jak łatwo się domyślić, zakochują się w sobie na zabój, jednak koniec wakacji rozdziela ich, jak się później okazuje, na 14 lat. Po tym czasie, ona wraca. Zobaczyła jego zdjęcie w gazecie i mimo, że jest (podobno) szczęśliwą narzeczoną, jedzie do niego. Sama nie wie, po co, ale na wszelki wypadek, okłamuje narzeczonego, że to zwykła wyprawa po zakupy. Dalszy rozwój wypadków jest tak boleśnie oczywisty, że bez sensu je opisywać. 

Jedyną rzeczą, jaka w „Pamiętniku” urzeka, to umiejętnie zastosowana kompozycja szufladkowa, opowieść Noaha płynnie splata się z głównym wątkiem powieści. Mankamentów jest więcej – w gruncie rzeczy, banalna historia, w którą włożono cały patos świata - wyidealizowana miłość wyidealizowanych bohaterów, którzy wprawdzie napotykają na swojej drodze przeszkody, ale cały czas zachowują cukierkowe uczucie w sercu i chuć w lędźwiach. I, wbrew pozorom, nie jawna kpina z medycyny razi najbardziej, bo w przedstawione w tej książce kwestie stricte medyczne jestem jeszcze w stanie uwierzyć (co zapewne wynika z braku elementarnej wiedzy w tym temacie, ale widać do ludziom z takimi brakami pan Sparks dedykuje swoją powieść). Najbardziej uderza kompletne oderwanie od rzeczywistości, czytanie o ludziach, którzy żyjąc razem przez 49 lat, nigdy nie poczuli na siebie złości, nigdy nie pomyśleli, że mają siebie dosyć. Jest to dla mnie kiepski wytwór wyobraźni autora, opakowany w trudną do zniesienia górnolotność.

„Pamiętnik” nie pozostawił po sobie nic, co sprawiłoby, że chciałabym do niego wrócić. Na szczęście, nie jest to książka długa, da się przez nią przejść w jeden wieczór. I chyba tylko to sprawiło, że przeczytałam ją do końca, bo nie wiem, czy na drugi dzień byłabym w stanie zmobilizować się do powrotu do lektury.

3/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz