Nie było to moje pierwsze spotkanie z egzorcystą-bimbrownikiem. Wręcz przeciwnie, powracając po raz kolejny do opowieści z Wojsławic rodem, czułam się, jakbym odwiedzała dawno niewidzianego przyjaciela. Nie jest to znajomość wymagająca, wręcz przeciwnie, dostarcza dość łatwej i oczywistej rozrywki. Jednak banalność ta nie przeszkadza bynajmniej w zaczytywaniu się w przygodach Wędrowycza z szerokim uśmiechem na ustach, a czasami samo to jest wszystkim, czego się od lektury oczekuje.
7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz