Mimo że opis na tylnej stronie okładki sugeruje inaczej, Śmierć wcale nie gra pierwszych skrzypiec w tej opowieści. Owszem, opisy jego prób zrelaksowania się podczas urlopu zajmują sporo miejsca i wprowadzają czytelnika w dobry humor, ale największą uwagę przykuwa tytułowy Mort, uczeń Śmierci, zmagający się z problemami wyrastającymi na nowej ścieżce zawodowej. Przez moment zauroczenia i braku obiektywizmu, chłopak popełnia wielki błąd - pozostawia przy życiu kogoś, czyj czas dobiegł już końca, co zaburza równowagę świata i jak można się domyśleć, zmusza go do ratowania sytuacji przez następne 200 stron.
Czytało się tę książkę z prawdziwą przyjemnością. Pełna jest, charakterystycznych dla Pratchetta, gier słownych i absurdów, które nadają jej niepowtarzalny charakter i sprawiają, że po zakończonej lekturze, od razu ulega się impulsowi zamówienia kolejnych części sagi o Mrocznym Kosiarzu.
7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz