czyli ostatnio przeczytałam książkę.

środa, 22 czerwca 2011

8. "Bez mojej zgody" - Jodi Picoult

Annie nic nie dolega, a mimo to żyje tak, jakby była obłożnie chora. W wieku trzynastu lat ma już za sobą niejedną operację, wielokrotnie oddawała krew, żeby utrzymać przy życiu swoją starszą siostrę Kate, która we wczesnym dzieciństwie zapadła na białaczkę.
Annie została poczęta w sztuczny sposób, tak aby jej tkanki wykazywały pełną zgodność z tkankami siostry. Choć przez całe życie postrzegano ją wyłącznie przez pryzmat siostry i tego, co dla niej robi, aż do tej pory Annie akceptowała tę swoją życiową rolę. Teraz jednak, wzorem większości nastolatków, zadaje sobie pytania dotyczące tego, kim jest naprawdę. Wreszcie Annie dojrzewa do podjęcia decyzji, która dla wielu osób byłaby nie do pomyślenia, decyzji, która podzieli jej rodzinę, a dla ukochanej siostry będzie wyrokiem śmierci.


Całe życie trzynastoletniej Anny jest jedną, wielką kontrowersją. Od samego poczęcia, które uczyniło ją, w sensie genetycznym, dokładną kopią jej chorej na białaczkę siostry aż po proces, w którym domaga się prawa do decydowania o zabiegach medycznych, jakim będzie poddane jej ciało, wiele epizodów z jej życia budziło mój sprzeciw. Przez całą lekturę miałam wrażenie, że Annę faktycznie traktuje się jak pojemnik. I choć zdawałam sobie sprawę z tego, jak trudne są decyzje podejmowane przez przez państwa Fitzgeraldów (na tyle, na ile może zdawać sobie z tego sprawę osoba bezdzietna i dzieci nigdy mieć nie chcąca), miałam wrażenie, że błąd został popełniony na samym początku, że płodzenie dziecka po to, żeby ratować drugie, jest pójściem o krok za daleko. Może i jest to uproszczenie i patrzenie na sprawę jednostronnie, ale tak właśnie myślę.

To jest temat na inną dyskusję. A napisałam to wszystko dlatego, że Bez mojej zgody te refleksje we mnie wywołała i to jest w niej wybitne. Zawsze się wczuwam się w sytuację bohaterów, zastanawiam się, co ja bym zrobiła w danej sytuacji, ale ta powieść wprowadza czytelnika w zupełnie nową sytuację. Talent Jodi poza zdarzeniami, w których biorą udział bohaterowie, przekazuje nam także ich emocje. Robi to tak dobrze, że sprawia, że nasze rozważania przestają być czysto akademickie. Zastanawiamy się, co tak naprawdę byśmy zrobili i zaczynamy widzieć konsekwencje, jakie wynikłyby z naszych czynów. A zakończywszy lekturę, zaryzykuję stwierdzenie, że jakby doszło co do czego, i tak postąpilibyśmy inaczej. Tak myślę, ale miejmy nadzieję, że nigdy nie będziemy musieli tego sprawdzać. 


5/5

0 komentarze:

Prześlij komentarz