czyli ostatnio przeczytałam książkę.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

4. "Ręka Mistrza" - Stephen King



Znacie to uczucie, kiedy dopadacie książkę, o której słyszeliście wiele dobrego? Nie możecie doczekać się wolnej chwili, żeby tylko zacząć czytać i zanurzyć się w tym świecie. Nie odstrasza was grubość, bo spodziewacie się fajerwerków.
Zazwyczaj w takich przypadkach przychodzi rozczarowanie i Ręka Mistrza nie jest wyjątkiem. Ale na początku jest wręcz rewelacyjnie, zgodnie z zapowiedziami (a pamiętajmy, że w tej książce „początek” ma jakieś 300 stron, więc jest czym się cieszyć). Poznajemy Edgara Freemantle’a, który zaliczył spotkanie pierwszego stopnia z dźwigiem i w wyniku tego stracił prawą rękę. Wkrótce później przenosi się na wyspę Duma Key, aby tam kontynuować swoją rekonwalescencję. Miejsce zdaje się być spełnieniem jego marzeń, jednak okazuje się także pełne tajemnic i niebezpieczeństw.
Stephen King nie po raz pierwszy okazał się świetny w budowaniu napięcia, książka z każdą stroną wciąga coraz bardziej. Jednak w momencie, kiedy dreszczowiec psychologiczny zaczyna zmieniać się w typowy horror, lektura staje się dużo mniej przyjemna. Wciąż trzyma w napięciu, ale nie ma już posmaku rzeczywistości, który nadawał jej wyjątkowego uroku. Zakończenie pozostawia niedosyt, niektóre rozwiązania budzą wątpliwości, a główny wątek wydaje się być potraktowany zbyt lekko, rozwiązany zbyt łatwo, żeby nie powiedzieć banalnie.
King jest znany jako mistrz horroru, jednak w Ręce Mistrza prezentuje czytelnikowi niezwykłą biegłość w analizie psychologicznej postaci. To plus ogromna dbałość o szczegóły w opisie procesu twórczego, czynią tę książkę wyjątkową. Jeśli ktoś szuka dobrego horroru, to lepiej zabrać się za lekturę czegoś innego, jednak amatorzy powieści psychologicznej nie mogli trafić lepiej.
4/5

0 komentarze:

Prześlij komentarz