Największym mankamentem "Tam gdzie Ty" jest spłycenie problemu konfliktu pomiędzy Kościołem, a osobami homoseksualnymi. Nietrudno zgadnąć, po której stronie konfliktu opowiada się autorka, co samo w sobie może nie jest jeszcze najgorsze, ale idealizowanie, wręcz uświęcanie związków między osobami tej samej płci. Po drugiej stronie brak jakichkolwiek pozytywnych bohaterów, wszyscy bez wyjątku są zaślepionymi nienawiścią "konserwami". Oczywiście, koniec końców jeden z bohaterów się "nawraca", ale tylko po to, by umożliwić autorce zakończenie książki cukierkowym i pozostawiającym ogromny niedosyt banałem.
Pomimo że przeczytałam "Tam gdzie Ty" szybko i z dużą dozą przyjemności, znalazłam tam wiele rzeczy, które mi lekturę utrudniały. Przeczytawszy zachwycające "Bez mojej zgody" spodziewałam się czegoś dużo lepszego.
7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz