Po skończeniu tej książki, a właściwie opowiadania, przychodził mi do głowy właściwie tylko jeden komentarz: coś absolutnie fatalnego. Nie wiem, po co to zostało napisane, nie wiem, co to miało czytelnikowi dać. Fabułę da się streścić w dwóch zdaniach i nie będzie to ogólny jej zarys, tylko cała jej "głębia - Dwie przyjaciółki mają synów i każda ląduje w łóżku z synem tej drugiej. A na koniec synowe się o tym dowiadują. Fascynujące, prawda?
Możliwe byłoby zrobienie z tego ciekawej historii. Ale niestety, nie da się Czytelnika zaciekawić, gdy taki pomysł obudowany jest w płaskich bohaterów bez absolutnie żadnej wyróżniającej cechy i styl, który czyni książkę porywającą niczym wypracowanie przeciętnie zdolnej szóstoklasistki. No nie da się i już.
I tak "Idealne matki" są li i jedynie w sumie dosyć zniesmaczającą historią (zwłaszcza biorąc pod uwagę ciągłe podkreślanie przez autorkę, że kochanki były dla mężczyzn jak matki) w jeszcze bardziej zniechęcającą formę. Niewypał do kwadratu, dobrze, że chociaż krótki.
1/5
1/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz