"(...)Wychowawczyni(...) po chwili przemówiła:
- Zapiszcie temat lekcji. Głos miała strasznie niewyraźny. Jakby się jej język kleił do podniebienia.
-Dzisiaj będzie o mózgu - wybełkotała, szczerząc zęby. Chwyciła kredę i koślawymi literami napisała na tablicy: MUSK. Zastanowiła się chwilę i dopisała: JE DOBRY.
-Mózg, ghe, ghe, je dobry. Zapamiętajcie"
- Zapiszcie temat lekcji. Głos miała strasznie niewyraźny. Jakby się jej język kleił do podniebienia.
-Dzisiaj będzie o mózgu - wybełkotała, szczerząc zęby. Chwyciła kredę i koślawymi literami napisała na tablicy: MUSK. Zastanowiła się chwilę i dopisała: JE DOBRY.
-Mózg, ghe, ghe, je dobry. Zapamiętajcie"
A że książka droga nie była, to od razu wylądowała w moim koszyku w pewnej internetowej księgarni.
Po przeczytaniu całości, daleka jestem od entuzjazmu, który sprawił, że po tę pozycję sięgnęłam. Autor pomysły ma całkiem niezłe, ale wykonanie kuleje na całej linii. Słaby jest zarówno język - rzadko kiedy napotyka się w tych opowiadaniach na zdanie złożone, jak i sposób prowadzenia akcji - autor zapomina zarówno czytelnika w akcję wprowadzić, jak i jakoś zgrabnie ją zakończyć. W efekcie trudno pozbyć się wrażenia, że czyta się pierwsze próby literackie, marzącego o karierze pisarskiej nastolatka.
Dalej pastwić się nie będę, mimo że mogłabym tak jeszcze długo. Ale spasuję, bo mimo wszystko, "Rock'n'roll, bejbi", pozostawi we mnie uczucia umiarkowanie pozytywne. Bo, jak już mówiłam, pomysł był całkiem niezły.
5/10
3/5
0 komentarze:
Prześlij komentarz